środa, 31 lipca 2013


31-07-2013r. 21:55
Heeeeeeeeeeeeeeej po baardzo długiej przerwie :) Dziś mam zamiar wam pokazać animacje część drugą , aminacje z 2013 roku i jeden imagin - opowiadanie :)
Okay nie będę was już zanudzać oto animacje część druga :
illuś World Behind My Wall
Im not a gay ! OK ?!
To moja ulubiona !!! :) ♥
 To też moja ulubiona :)!! ♥
WTF ?!

A teraz animacje z 2013 roku :)
Tak wiem mało ich jest :/ Ale z resztą 
komu zależy skoro nikt tu nie wchodzi.
No mi zależy abyście nie byli zawiedzeni,
że tak mało.. No nic ale mam nadzieję,
że ktoś tu zagląda oprócz mnie :)
No oki to na koniec przedstawiam wam 
Imagin z TH 

Zakupy nie zawsze były dla mnie sposobem na poprawę humoru, ale gdy już skończysz wcześnie wykłady, jest mroźno ale zaskakująco słonecznie – nie w sposób nie wejść do cieplutkich sklepów z ogrzewaniem od wejścia. Ciche alejki prowadzące do rzekomych  przecen i zapach czystości – przyciąga niejednego, niestety 10% off nie zachęca mnie dostatecznie, bo i po co mi kolejna kiecka i to jeszcze za aż 78 euro?
Wyszłam niezbyt rozczarowana z kolejnego sklepu. To nie tak, że koniecznie czegoś potrzebowałam, chciałam tylko zabić czas, jako że Bill nie dał znać kiedy i o której wpadnie, a sama nie miałam zbyt wiele do roboty.
 Wtedy właśnie zadzwonił telefon, który w pośpiechu wydłubałam z torebki i szybko odebrałam.
- Hej mała, gdzie jesteś?
- Em, hej jestem w centrum, czemu? – miałam przeczucie, że stoi i mnie pod drzwiami…
- A bo jestem u ciebie, twoja mama mnie wpuściła.
No i miałam rację.
- Och serio? Nie mówiłeś, kiedy przyjdziesz.
- Chciałem zrobić ci niespodziankę.
- Długo czekasz?
- Z pięć minut. Wyjechać po ciebie? Będę tam za piętnaście minut.
- Nie, nie, zaraz złapię pociąg.
- No to równie dobrze mogę po ciebie wyjechać i będzie szybciej – zaśmiał się.
- No w porządku – z daleka dojrzałam machającą mi jak szalona Idę. – Jestem przy fontannie obok kina, okay?
- Ok., zaraz tam będę – rozłączył się a w tym samym czasie podeszła do mnie Tleniona, trzymając się za głowę.
- W porządku? – spytałam.
- Ohhh, kiedy mi miną te imprezy? Ciągle mi łeb od nich pękaaa. Ale do rzeczy.  Ostatnio byłam na spotkaniu ze znajomymi w pubie jedna z nich urządza wieczór panieński. Jako że idzie parę osób, to pomyślałam, że chciałabyś poznać trochę więcej ludzi? Co ty na to?  Trochę głupio, że to już przed świętami, ale w sumie im szybciej tym lepiej co nie?- W sumie czemu nie – od pewnego czasu siedzę sama jak palec, pomocnie by było mi się z kimś tu jeszcze zapoznać.
- Awwww, super!  Ludzie są naprawdę spoko i nie aż tak pokręceni jak ja, nie martw się.
- Jacy ludzie? – usłyszałam tu za uchem.
- Danny! Aww wieki cię nie widziałam!
- Mów za siebie, mignąłeś mi wczoraj pod pizzerią i nawet nie odkiwnąłeś. – wtrąciła Tleniona.
- Kto nie odkiwnął? -  znów podskoczyłam.
- Bill! Miałeś być za dziesięć minut!
- No tak ale wyszedłem jeszcze zanim się zgodziłaś, bym przyjechał. Co tam Danny?
- A właśnie spadam dalej w miasto.
- Musimy się znowu gdzieś spotkać, szkoda, że grupy się tak szybko sypią.
- Dorastanie, co nie? Jestem na tak – przybił mu piątkę, Ida stwierdziła, że idzie w tym samym kierunku co chłopak,  więc pożegnaliśmy się i skierowaliśmy w swoje strony. My z Billem – do jego auta, lecz gdy skierowaliśmy się w cichą i ciasną uliczkę, ten przycisnął mnie do ściany tak mocno, że czułam bicie swojego serca na jego klatce piersiowej. Z wrażenia upuściłam torbę na ziemię, a wiatr zawiał moje rozpięte włosy na usta pokryte lepkim błyszczykiem. Jednym ruchem ręki zdjął je z moich warg i pocałował delikatnie w czoło, po chwili się o nie opierając.- Kocham cię – uśmiechnął się, obserwując moją przerażono-zaskoczoną minę.
Normalnie takie rzeczy pewnie by się nie działy, ale jako że istniałam już kiedyś w wyobraźni Billa, który potem mnie stracił, by poznać w rzeczywistości, wszystko miało mniejszy lub większy sens. Na przykład to, że czasem zaskakiwał mnie takimi akcjami lub mówił ‘Kocham cię’ trzy razy dziennie. By zaraz po tym powrócić do rzeczywistości. Tak jak i teraz.
- Co powiesz na dokończenie zakupów świątecznych?
Kiwnęłam głową. Przecież zaraz święta.. Pora dokończyć kupno prezentów..
Zakupy – zrobione, prezenty – popakowane, ubranie na sobotni wypad panieński – gotowe.
Jak to zawsze bywa – im bliżej imprezy – tym mniej chce się iść. Czekałam więc niecierpliwie na Idę i żałowałam, że dałam się na to namówić, rezygnując z wieczoru z Billem.
Nie musiałam się jednak o nic martwić – ten pochłonięty był Tomem, który snuł plan poderwania jakiejś ‘super laski’. Ostatecznie poddałam się więc, słysząc trąbienie auta na dworze.
Założyłam buty na obcasie i wybiegłam na zewnątrz, gotowa na spotkanie.I nie powiem – nie takich dziewczyn się spodziewałam, myślałam raczej o tak samo szalonych, jak Ida, ale one się wszystkie wzajemnie uzupełniały. Były w śród nich takie, co klęły jak szewc, inne zgrywały inteligentki, kolejne rzeczywiście nimi były,  następne robiły karierę jako lekarki w szpitalu, inne wybrały życie na konto rodziców, Ida należała do szalonych i pijanych. Udało się nawiązać kontakt ze wszystkimi, a po imprezie odebrał mnie Bill. Pijana byłam niesamowicie a to wszystko dzięki Idzie. „To już ostatni, przysięgam” – jakoś nie działa przy zasadzie „No z nami nie wypijesz??”. Do niczego więc nawet i nie doszło, a ja zasnęłam jak zabita.
Nad ranem obudził mnie kac z wiadomością tekstową do pary. Odwróciłam się  w stronę Billa, który podał mi telefon ze skwaszoną miną.
Nie odpisujesz na wiadomości, to rozumiem, ale daj chociaż znać, że żyjesz, ok.? Nie chcę się zadręczać codziennie jak się przeze mnie czujesz. Robert.- Czemu pisze do ciebie tak wcześnie rano? W OGÓLE czemu pisze? – spytał Czarny z pretensjami w głosie, podnosząc się na łokciu. – Nie wiedziałem, że macie ciągle kontakt.
- Bo go nie mamy, pyta się, czemu nie odpisuję na wiadomości, bo dla twojej wiadomości-nie odpisywałam mu na nie – odparłam trochę zbyt ostrym głosem, wystukując tym samym pytanie, ile razy mam zmieniać numer telefonu by w końcu przestał mnie szukać. I skąd w ogóle ma moje numery..
Podniosłam wzrok na Billa. Był zły, rozdrażniony i gotowy do ataku.
- Heej, o co chodzi? O Roberta? – podałam mu telefon. – Przepisz sobie tą wiadomość na kartkę i przetłumacz, nie mam nic do ukrycia.. No weź, mówię poważnie. I zrób to sam, bez pomocy Toma, żeby znowu nie przekręcił wszystko na drugą stronę.
Chłopak ani drgnął po telefon, delikatnie osunął się tylko na poduszkę.- Bill? – złagodniałam, dotykając jego klatki piersiowej. – O co chodzi? Nie mów, że wierzysz w coś, czego nie ma i ciągle myślisz o tej ściemie, którą zaplanował Tom..
- Czuję się jak idiota. I tak, pomyślałem o tym. Przepraszam, po prostu zastanawiam się, czego ten dupek chce.
- Nie wiem, ale cokolwiek by to było, nie chcę go więcej widzieć, ok.?
Dotknął mojego policzka,  przejeżdżając kciukiem po wardze.
- Mam nadzieję, że kiedyś zostaniesz moją żoną.. – westchnął. – I że te moje głupie myśli się skończą. Czasem nie wiem, co jest prawdą, a co tylko siedzi w mojej głowie.
- No cóż, w moim przypadku w głowie siedzi mi tylko kac i muszę się napić – podniosłam się z łóżka.
- A poranne bzykanko? – dodał, udając nieśmiałego.
- Zboczeniec !
- Ejj, to nie ja cie rozebrałem w nocy po powrocie i mruczałem, jaką mam na ciebie ochotę, a następnie zasnąłem!
- Serio? – spytałam, łapiąc za klamkę od drzwi. Cóż, a ja zawsze zapewniałam, że pamiętam rzeczy, które mówię po pijaku. Mam tylko nadzieję, że mi to wybaczy.. Przecież to już święta!!
Już w przeddzień Wigilii się źle czułam, ale totalnie to zignorowałam. Zgoniłam wszystko na napięcie przedmiesiączkowe, które, odkąd zaczęłam brać znowu tabletki antykoncepcyjne – wezbrało na sile. Drgawki z zimna i ból w podbrzuszu totalnie więc zignorowałam, skupiałam się raczej na myśli o prezentach, bo co, jeśli komuś coś się nie spodoba?Chodziłam więc z kąta w kąt i nie martwiłam się o pot na czole i w pachwinach.
Bill przyszedł na kolację do naszego domu punktualnie (o dziwo) i wyglądał tak bardzo seksownie w czarnej koszuli i dżinsach. Podarował sobie zakładanie setki ozdób, bez których zazwyczaj nie wychodzi z domu, lecz gdy mnie zobaczył, wcale nie zareagował w ten sam sposób, co ja.
Specjalnie kupiłam na tę okazję sukienkę i dobrałam korki i elegancki makijaż z podkręconymi włosami, a on, na co właściwie zwrócił uwagę, była moja twarz na której pojawiły się kropelki potu.
- Wszystko w porządku?
- Tak, czemu? – odparłam rozczarowana.
- Jesteś taka jakaś blada. Źle się czujesz?
- Nie wiem, brzuch mnie pobolewa, ale nie martw się. Chodź, kolacja gotowa – uśmiechnęłam się i dopiero teraz przypomniałam sobie, że nic dzisiaj jeszcze nie jadłam, a była już szósta wieczór.
Usiedliśmy wspólnie przy stole i zapalonych świecach, by zjeść wspólnie kolację i rozpakować prezenty.
A jutro? Ja kontra Tom.
Nie mogłam się wręcz doczekać…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz